Określenie to stosuje się w odniesieniu do wydarzeń (zgromadzeń, protestów, demonstracji), których celem jest ukazanie poparcia, niezadowolenia lub wręcz kategorycznego sprzeciwu wobec konkretnych osób (np. polityków, celebrytów i innych rozpoznawanych twarzy), organizacji (politycznych lub biznesowych), a także wybranych wydarzeń.

Green marketing nie taki spontaniczny

W założeniu, akcje bądź kampanie astroturfingowe mają wyglądać jak całkowicie niezależne i oddolne inicjatywy społeczne. W rzeczywistości są one jednak szczegółowo zaplanowanymi działaniami, którymi kierują (i opłacają je), chcące pozostać anonimowymi – osoby, którym zależy na osiągnięciu konkretnych korzyści.

Jakie korzyści przynosi im astroturf marketing?

Green marketing, najczęściej stosowany jest w sferze politycznej, np. do obalania rządów. W bardziej delikatnej formie, wykorzystuje się go z kolei do dyskredytowania „niewygodnych” kandydatów. Ponadto, astroturfing jest także bronią w biznesie. Poprzez wywoływanie afer wokół konkretnych firm, ich konkurencja może to wykorzystać: zwiększając swoje wpływy, zasięgi, a także samą sprzedaż.

Jak działa astroturfing?

Można rzec, że green marketing jest stary jak świat. W czasach, gdy dostęp do Internetu był mocno ograniczony, astroturfing był bardziej skomplikowany. Aby zrealizować kampanię polegającą na dezinformacji, potrzebne były duże nakłady finansowe. Powołanie odpowiednich fundacji czy choćby wydruk ulotek generowało bowiem całkiem spore koszty.

Obecnie, czyli w dobie Internetu, działania z zakresu astroturf marketingu  stają się znacznie łatwiejsze. Wystarczy, stworzyć stroną internetową, profil na facebooku czy zorganizować zwykłe wydarzenie, aby tym sposobem wprowadzić w błąd setki, a nawet tysiące osób.

Dużą popularność zyskuje również tzw. buzz marketing, a także kupowanie gotowych opinii czy komentarzy w sieci. Obie te aktywności z powodzeniem możemy zakwalifikować jako część astroturfingu.

Przykłady astroturf marketingu

Kilka przykładów tego typu „marketingu” wymienia wikipedia. Są to m.in. kampania Wal-Mart’u, czyli akcja mająca na celu wsparcie działań przeciwko związkom zawodowym

Innym ciekawym przykładem jest, mające miejsce w Chinach, zatrudnianie ogromnej liczby urzędników – praktykowane w celu szerzenia propagandy. Wiele osób twierdzi, że ostatni ukraiński majdan również miał podłoże astroturfingowe.

Astroturfing lub green marketing – skąd takie nazewnictwo?

Ten akapit po części wyjaśni także, dlaczego jako grafiki użyłem sztucznej trawy :). Słowo „AstroTurf” to po prostu nazwa amerykańskiego producenta zajmującego się produkcją sztucznej trawy. Jakże to wymowne :).

Czy to naprawdę jest marketing?

Choć nazwa może być myląca. Astroturf marketingu nie powinno się rozpatrywać, jako formy reklamy. Jest to po prostu działanie nieetyczne, mające na celu wprowadzać w błąd, za wszelką cenę dążąc do osiągnięcia określonych korzyści. Nic więc dziwnego, że w wielu krajach, taki rodzaj aktywności jest po prostu zakazany.

Dobry marketer nigdy nie podjąłby się działań związanych z tą dziedziną. A zły? No cóż, z pewnością można zarobić, ale takich „zaszczytów” do portfolio się raczej nie wpisze.

Shares
Share This

Czy ten artykuł jest pomocny?

Tak? Zrób mi przysługę i podziel się nim z innymi. Dziękuję :)!

Shares